nie, dlaczego?... kiedyś w górach piwo z beki z sokiem (syropem) malinowym było bardzo popularne, nie wiem jak teraz... grzańca można tak też doprawić... różne są zresztą patenty... za to taki sok jest przydatny, gdy testujemy jakieś piwo i smakowo nam nie podchodzi... wylać szkoda, to dodajemy soku...
oczywiście nie mówimy o piwie(?) typu "świństwo", bo takiego nie żal wylać, ale bywają przyzwoite piwa, które nam akurat mogą nie podchodzić, na przykład nie wszyscy lubią zbyt mocno chmielone, bo dla nich za gorzkie, więc gdy podrasują je słodkim syropem to może być trafiona decyzja...
dawna Tatra, ta jeszcze z Żywca wcale nie była taka zła, ale to już kwestia gustu... a wiesz, kiedyś na jakiejś konferencji prasowej z okazji spotkania producentów, któryś z rozbrajającą szczerością wyznał, że większość piwa na rynku nie trzyma klasycznej receptury monachijskiej, czyli woda, słód, drożdże i chmiel /to ostatnie akurat nie jest obowiązkowe, bo chmiel to tylko przyprawa/, za to zawiera mnóstwo sztucznych dodatków, np. przyspieszaczy fermentacji... osobna kwestia to piwa mocne... takie piwo nie może być zbyt tanie, bo długo dojrzewa, a powierzchnie magazynowe kosztują... jeśli jest za tanie, to z pewnością jest wzmacniane spirytusem... ale... pytanie, czy to jest dozwolony zabieg?... w przypadku wina jest to praktykowane i wychodzą nawet niezłe produkty /tylko nie przerywaj, że nie pijesz wina, bo to jest nie na temat/, za to w przypadku piwa jest mocno dyskusyjne... ja takie wzmacniane tanie piwa nazywam "mózgojeby", unikam nazwy "piwo"... za to wracając do gustów... kiedyś kupiłem na testa meksykańską Coronę... jeny, jakie to było kwaśne, myślałem, że zepsute... a tymczasem okazało się, że tak ma być... niestety kwaśnego piwa nie cierpię, obojętnie, czy to jest efekt zepsucia, czy ustawień fabrycznych z założenia...
Nigdy się jakoś nie zafascynowałam, chociaż gorzkawy posmak mi nie przeszkadza, bo przecież nawet herbaty nie słodzę. Ale z perspektywy czasu widzę, że mam słabą tolerancję na alkohol (zapewne po rodzicach, którzy też piją w ilościach śladowych), więc mam inne czasoumilacze :)
jak widzę, same piwne wynalazki, przy czym to nie jest bynajmniej żaden pejoratyw, bo ja lubię testować takie wynalazki... gruszkowe wygląda obiecująco, zwłaszcza, że gruszka to mój ulubiony owoc... generalnie to najbardziej lubię piwa siekierzaste, typu porter lub stout, choć w lato, gdy są upały, to nie jest najlepszy pomysł... tylko, że na razie nie ma upałów, więc o czym dyskusja?... p.jzns :)
Z piwnych wynalazków pyszna jest Łomża z mirabelką. Serio. Polecam, poszukaj w sklepie. Mnie tam wsio ryba, czy są upały, czy nie (lepiej, jak nie). Tylko grzaniec w upały to trochę samobój. Oj, ale mi narobiłeś apetytu...
Mnie jest zawsze gorąco, więc nie ma problemu z obaleniem piwka w zimie. Moja córka też gorąca. W zimie nawet nie odkręcamy kaloryferów, a i tak łazimy po mieszkaniu w samej bieliźnie.
Tak, gównojad się przebudził i narypał mi ponad 100 komentarzy, chyba późnym wieczorem, bo zobaczyłam dopiero rano. Na pierwszym blogu też. Posprzątałam więc i włączyłam moderowanie. Rozpatruję zgłoszenie stalkingu, bo to jest uporczywe i celowe nękanie.
Bardzo dobrze, niech nie odpuszcza. Nie będę już po nim sprzątać ohydnych komentarzy, a im więcej ich będzie, tym lepiej. Nawet żałuję, że usunęłam poprzednie. Nazbieram materiału powyżej dziurek w nosie i oficjalnie powiadomię organy ścigania o stalkerze. Dowodów będę miała baaardzo dużo.
Ciekaw jestem czemu akurat Ciebie to bydle obrało za swoją ofiarę? A może nie jesteś jedyną której uprzykrza życie, bo tacy wykolejeńcy czerpią podnietę z dokuczania innym.
Czasem, tak raz do roku w upaly, bierze mnie ochota na piwo, ale ogolnie nie przepadam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam o każdej porze roku! I koniecznie musi być z lodówki.
UsuńTo po prostu nie podlega dyskusji, piwa nie pije sie na cieplo.
UsuńCzasem się pije. Gdy śpiewałam w chórze, w razie złapania chrypki, zapalenia krtani albo gardła, piłam grzane piwo z koglem-moglem.
UsuńNawet zapachu piwa nie lubię!
OdpowiedzUsuńA ja kocham piwerko...
UsuńZ soczkiem raz na jakiś czas.
OdpowiedzUsuńBo ja wiem... Z soczkiem...?
Usuńnie, dlaczego?... kiedyś w górach piwo z beki z sokiem (syropem) malinowym było bardzo popularne, nie wiem jak teraz... grzańca można tak też doprawić... różne są zresztą patenty...
Usuńza to taki sok jest przydatny, gdy testujemy jakieś piwo i smakowo nam nie podchodzi... wylać szkoda, to dodajemy soku...
Tak. Przy ujemnym wyniku testu się sprawdza ☺️
UsuńNapomknąłeś o grzańcu i ślinianki mi zwariowały. Uwielbiam!!!
oczywiście nie mówimy o piwie(?) typu "świństwo", bo takiego nie żal wylać, ale bywają przyzwoite piwa, które nam akurat mogą nie podchodzić, na przykład nie wszyscy lubią zbyt mocno chmielone, bo dla nich za gorzkie, więc gdy podrasują je słodkim syropem to może być trafiona decyzja...
UsuńPiwa typu świństwo nie wchodzi w grę. Jakieś Tatry, Wojaki, ludzie, jak ja mogłam kiedyś to pić?
Usuńdawna Tatra, ta jeszcze z Żywca wcale nie była taka zła, ale to już kwestia gustu...
Usuńa wiesz, kiedyś na jakiejś konferencji prasowej z okazji spotkania producentów, któryś z rozbrajającą szczerością wyznał, że większość piwa na rynku nie trzyma klasycznej receptury monachijskiej, czyli woda, słód, drożdże i chmiel /to ostatnie akurat nie jest obowiązkowe, bo chmiel to tylko przyprawa/, za to zawiera mnóstwo sztucznych dodatków, np. przyspieszaczy fermentacji...
osobna kwestia to piwa mocne... takie piwo nie może być zbyt tanie, bo długo dojrzewa, a powierzchnie magazynowe kosztują... jeśli jest za tanie, to z pewnością jest wzmacniane spirytusem...
ale...
pytanie, czy to jest dozwolony zabieg?... w przypadku wina jest to praktykowane i wychodzą nawet niezłe produkty /tylko nie przerywaj, że nie pijesz wina, bo to jest nie na temat/, za to w przypadku piwa jest mocno dyskusyjne... ja takie wzmacniane tanie piwa nazywam "mózgojeby", unikam nazwy "piwo"...
za to wracając do gustów... kiedyś kupiłem na testa meksykańską Coronę... jeny, jakie to było kwaśne, myślałem, że zepsute... a tymczasem okazało się, że tak ma być... niestety kwaśnego piwa nie cierpię, obojętnie, czy to jest efekt zepsucia, czy ustawień fabrycznych z założenia...
To nam się gust nakłada, ja też nie cierpię kwaśnego piwa. Twoje "mózgojeby" to u mnie "mózgotrzepy" 😎
UsuńNigdy się jakoś nie zafascynowałam, chociaż gorzkawy posmak mi nie przeszkadza, bo przecież nawet herbaty nie słodzę. Ale z perspektywy czasu widzę, że mam słabą tolerancję na alkohol (zapewne po rodzicach, którzy też piją w ilościach śladowych), więc mam inne czasoumilacze :)
OdpowiedzUsuńCzasoumilaczy jest na świecie skolko ugodno, można brać garściami.
Usuńjak widzę, same piwne wynalazki, przy czym to nie jest bynajmniej żaden pejoratyw, bo ja lubię testować takie wynalazki... gruszkowe wygląda obiecująco, zwłaszcza, że gruszka to mój ulubiony owoc... generalnie to najbardziej lubię piwa siekierzaste, typu porter lub stout, choć w lato, gdy są upały, to nie jest najlepszy pomysł... tylko, że na razie nie ma upałów, więc o czym dyskusja?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Z piwnych wynalazków pyszna jest Łomża z mirabelką. Serio. Polecam, poszukaj w sklepie.
UsuńMnie tam wsio ryba, czy są upały, czy nie (lepiej, jak nie). Tylko grzaniec w upały to trochę samobój. Oj, ale mi narobiłeś apetytu...
W zyciu nie wypilam nawet szklaneczki piwa. Sam zapach mnie odrzucal. Nie rozumiem tez piwoszy. Niestety.
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi, to nie zbrodnia, ja też nie rozumiem wielu ludzi, np. chodzących po górach.
UsuńPiwo tak, ale tylko w cieplejsze dni. Jesienno-zimowe smuty potrzebują mocniejszego paliwa, takiego co to ma czterdzieści oktanów 😉
OdpowiedzUsuńMnie jest zawsze gorąco, więc nie ma problemu z obaleniem piwka w zimie. Moja córka też gorąca. W zimie nawet nie odkręcamy kaloryferów, a i tak łazimy po mieszkaniu w samej bieliźnie.
UsuńWłączyłaś moderowanie, że mój komentarz znikł? Czyżby hejter powrócił?
OdpowiedzUsuńTak, gównojad się przebudził i narypał mi ponad 100 komentarzy, chyba późnym wieczorem, bo zobaczyłam dopiero rano. Na pierwszym blogu też. Posprzątałam więc i włączyłam moderowanie. Rozpatruję zgłoszenie stalkingu, bo to jest uporczywe i celowe nękanie.
UsuńUparty skurwysyn... Niestety tacy jak kogoś obiorą sobie za ofiarę to łatwo nie odpuszczają...
UsuńBardzo dobrze, niech nie odpuszcza. Nie będę już po nim sprzątać ohydnych komentarzy, a im więcej ich będzie, tym lepiej. Nawet żałuję, że usunęłam poprzednie. Nazbieram materiału powyżej dziurek w nosie i oficjalnie powiadomię organy ścigania o stalkerze. Dowodów będę miała baaardzo dużo.
UsuńI słusznie, tego nie można odpuszczać bo taki jeśli poczuje się bezkarny to tylko bardziej się rozzuchwali.
UsuńTo, co on robi, to jest uporczywe nękanie, a takie wchodzi w spektrum stalkingu. Policja spokojnie go namierzy.
UsuńJuż zaczyna grasować. Super.
UsuńI nic mu nie pomoże fakt, że pozamiatałam komentarze - wciąż mam je w poczcie. Wszyściutkie.
UsuńNo i bardzo dobrze, bo sam na siebie dostarcza dowodów. W internecie nikt nie jest anonimowy, choć wielu z tych głupców uważa inaczej.
UsuńNiech tylko jeszcze raz mi zasra którykolwiek blog, nie będę przebierała w środkach.
UsuńCiekaw jestem czemu akurat Ciebie to bydle obrało za swoją ofiarę? A może nie jesteś jedyną której uprzykrza życie, bo tacy wykolejeńcy czerpią podnietę z dokuczania innym.
UsuńNie wiem, ale prawdę mówiąc, niewiele mnie to obchodzi. Sprzątnę gnidę z planszy i tyle będzie.
Usuń