kiedyś oglądałem odcinek "Laboratorium Dextera", studium uzależnienia od kawy, któremu ulegli rodzice głównego bohatera - cały serial zresztą to po części satyra na przeciętne amerykańskie rodziny middle class, w których ta przypadłość jest akurat nagminna... śmieszne i smutne zarazem... p.jzns :)
nie takie ponoć, skoro tak wielu używaczy kawy spełnia kryteria objawów osiowych, tylko numer polega na tym, że to uzależnienie nie kreuje zbyt poważnych szkód i same objawy zwykle nie są zbyt ostre, więc nie podchodzi się do tego zbyt poważnie... chociaż... gdyby nagle kawa zniknęła z Ziemi na jakieś kilka tygodni, to ciekawe byłyby te szkody jako skutek... nagle miliony, czy miliardy ludzi ma tak niskie ciśnienie rano, że nie potrafią funkcjonować, co akurat jest objawem odstawienia w ramach uzależnienia fizycznego... za to przy okazji pamiętam znajomych Francuzów, którzy po prostu pojąć nie mogli, że nie zaczynam dnia od kawy, zawsze miałem ubaw z tego powodu...
Wiesz, piszę "ponoć", bo nie zgłębiałam tematu. Natomiast wiem, że ciężko odstawić kawę i to, co piszesz, jest ciekawe, zwłaszcza o zniknięciu kawy z globusa. Nie jestem pewna, co z tym ciśnieniem, bo różnie mówią i znowu użyję tego słowa, ponoć kawa podwyższa je tylko na chwilę (pół godziny), a potem obniża. Ale znawcą nie jestem.
ponoć kawa faktycznie działa stymulująco przez dość krótko, kwestia ciśnienia to tylko fragment sprawy, pamiętam jak wielu moich klientów ze Stadionu przestawiało się na zieloną herbatę twierdząc, że może kopa nie daje, ale ich dłużej trzyma... ciekawe, jakby w tym zestawie wyglądała yerba mate, ale wtedy nie była jeszcze zbyt znana... zresztą do tej pory nie ma zbyt wielu dokładnych badań w temacie, dopiero od niedawna naukowcy są zgodni, że w kawie, herbacie i ostrokrzewie jest to samo, znaczy kofeina... są też inne związki, które modyfikują jej działanie i powodują różnice, ale to też zbadano tak z grubsza, dość wybiórczo...
przez wiele dekad naukowcy nie mogli dojść do ładu, czy teina i kofeina to jest to samo, czy nie... ale w świetle najnowszych badań kofeina (kawowiec), teina (kamelia - czyli krzew herbaciany) oraz mateina (ostrokrzew - z tego się robi yerba mate) to jest ten sam związek chemiczny... różne nazwy stosuje się, aby tylko podkreślić, skąd ta kofeina jest pozyskiwana, co czasem też komplikuje temat... kofeina też bywa pozyskiwana z pnącza guarany (guaranina) lub drzewa kakaowca - tu akurat nie ma osobnej nazwy i jej zawartość nie jest duża... istnieje też kofeina syntetyczna - ma zastosowanie do niektórych leków, niektórych słodyczy, czy niektórych turboptysiów (energetyków)... teoretycznie producent ma obowiązek zaznaczyć, czy kofeina w produkcie jest syntetyczna, czy wyekstrahowana ze źródła naturalnego: tzw. l-kofeina, ale wiemy, jak jest, przeważnie ma to w dupie... kofeinę też można otrzymać z teobrominy, głównego składnika kakao/czekolady, zresztą sama teobromina także pobudza, tylko słabiej... ale trudno powiedzieć, co wpływa na dobry humor po czekoladzie, czy teobromina, czy dodawany do niej cukier...
jakiś czas temu odkryłem w Dino tabliczkę mleczną, wyrób czekoladopodobny, jak za PRL-u, jeny jakie to dobre, a do tego tanie... za to od pewnego czasu mamy jakąś tam inflację, wszystko drożeje, ale czekolada podrożała jakoś nieproporcjonalnie... tak więc nie masz powodu do zmartwień, skoro nie lubisz bez względu na cenę...
Ja muszę wlać w siebie cztery dziennie, bo inaczej nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Niestety problemy ze snem robią swoje i ten zastrzyk kofeiny bywa zbawienny. A już szczególnie w taką pogodę jak ostatnio.
Ja mogę spać wszędzie i o każdej porze, tylko że nie mam kiedy. Po pracy nic nie chce się zrobić samo. Pranie, gotowanie, sprzątanie, inne obowiązki i przyjemności... No, nie nadążam z życiem.
Ja tez wypijam 3-4 kubki bardzo mocnej kawy z mlekiem i tez chetnie bym sie przespala, ale w dzien nie umiem zasnac, a w nocy budze sie i godzinami nie moge z powrotem usnac. Potem w dzien chodze jak zombie, a zasnac i tak nie moge. Chcialabym juz zasnac i nigdy wiecej sie nie obudzic.
No widzisz, a mnie te 4 kawy nic nie robią, ciągle chodzę śmiertelnie niewyspana. Zasnę wszędzie i o dowolnej godzinie, problem tylko leży w tym, że w dzień spać nie mam kiedy, a w nocy po paru godzinach napierdziela mi budzik i muszę wstawać do roboty. Co za podły los! Tych, co zrobili rewolucję październikową, wydusiłabym gołymi rękami!
@F.B... masz po prostu wysoką tolerancję na kofeinę... możesz to oczywiście wspierać energetykami, tabletkami, czy wodą mineralną z kofeiną (na Zachodzie dość popularna), tylko trudno powiedzieć, czy taki wyścig ma sens dla zdrowia... ja na przykład mam koszmarnie niską tolerancję na kofeinę, jak strzelę taką potrójną Nescę z małą ilością wody, jeszcze mocno posłodzoną, to zaczynam się zachowywać, jak po ścieżce amfetaminy: ostro się rozgaduję i nosi mnie przez dobre pół godziny, czy nawet dłużej... za to jak wleję do tego pół setki wódki to dostaję motorka w tyłku, sprawdzone kiedyś, teraz już się tak od dawna nie bawię, wystarcza mi mój naturalny "gorącz w sobie", niczym niejakiej Honoracie z Koniakowa :)
czyli masz nadaktywną szyszynkę, która produkuje (endo)melatoninę... zbytnia patologia to nie jest, gorzej, jakbyś miała narkolepsję /przyczyny nie są do końca znane/, wtedy się robi groźnie, można nawet niespodzianie zasnąć i paść przechodząc przez ulicę lub kierując autem...
jakoś to kontrolujesz, zaś narkolepsja uderza znienacka, bez uprzedzenia i bez względu na sytuację, po prostu trach i śpisz... tak więc faktycznie brat tylko się śmieje...
ten żargon jest głównie brany z Włoch, teraz tych odmian kaw /napojów kawowych/, sposobów przyrządzania jest mnóstwo, kiedyś była tylko sypana po turecku, ewentualnie neska z Pewexu i nikt nie narzekał :)
prawie wcale nie piję kawy, tylko czasem tak sporadycznie, dla towarzystwa, wtedy zamawiam affogato, czyli espresso z lodami, po ludzku kiedyś się mówiło kawa mrożona...
Americano bazuje na takim samym espresso jak wszystkie inne kawy z ekspresu ciśnieniowego. Różnica jest taka, że do cappuccino wlewasz mleka, a do americano wody.
Ja jednak dziwna jestem, jakas taka malo podatna (lub mocno odporna, co kto woli), na wszelkiej masci uzywki ;-) Kawe pijam, prawie codziennie, ale starcza mi jedna, max. dwie malutkie filizanki, ale bywaja tez dni, kiedy nie mam na nia czasu, albo najzwyczajniej w swiecie o niej zapominam! 🫣😄 Czyli jest raczej obojetna memu organizmowi, skoro sie o nia nie upomina szalenczo.
Dawno temu, kiedy kawa była trudna do zdobycia, ale za to zapach mielonej rozchodził się po całych delikatesach, piłam dużo, mocną i zawsze bez cukru. To był ten smak i ten aromat, którego się nie zapomina. Razu pewnego, na lotnisku w Szwecji wypiłam espresso (naparstek smoły + szklaneczka wody). Turbulencje miałam zanim wsiadłam do samolotu🫣 Serce waliło tak, że wszystko się we mnie trzęsło. To był moment zwrotny. Kawa tak, ale słaba i nie zawsze:)
Ach, wbrew pozorom (często piszę, że jedziemy do kawiarni) piję kawę nie częściej niż raz dziennie. Fred częściej, ale też przyzwyczailiśmy się ęą do bardzo dobrej jakościowo kawy, a to nie są tanie rzeczy :D Teraz np. mąż ma w kubku aeropress z ziaren odmiany Tabi z Kolumbii (przywiezione z Polski, palone we Wrocławiu kilka tygodni temu).
PS. Gdy czytam tu komentarze w telefonie, nie widać np. literki "ł" (jest puste miejsce). Pewnie wybrałaś nietypową czcionkę :)
Tak, czcionka jest nietypowa, nie obsługuje polskich znaków. Tylko że mi się spodobała. Na gatunkach kawy nie znam się nic ani nic, więc mów mi Leon, a ja neon.
kiedyś oglądałem odcinek "Laboratorium Dextera", studium uzależnienia od kawy, któremu ulegli rodzice głównego bohatera - cały serial zresztą to po części satyra na przeciętne amerykańskie rodziny middle class, w których ta przypadłość jest akurat nagminna... śmieszne i smutne zarazem...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Rzeczywiście kawa ponoć uzależnia.
Usuńnie takie ponoć, skoro tak wielu używaczy kawy spełnia kryteria objawów osiowych, tylko numer polega na tym, że to uzależnienie nie kreuje zbyt poważnych szkód i same objawy zwykle nie są zbyt ostre, więc nie podchodzi się do tego zbyt poważnie... chociaż... gdyby nagle kawa zniknęła z Ziemi na jakieś kilka tygodni, to ciekawe byłyby te szkody jako skutek... nagle miliony, czy miliardy ludzi ma tak niskie ciśnienie rano, że nie potrafią funkcjonować, co akurat jest objawem odstawienia w ramach uzależnienia fizycznego...
Usuńza to przy okazji pamiętam znajomych Francuzów, którzy po prostu pojąć nie mogli, że nie zaczynam dnia od kawy, zawsze miałem ubaw z tego powodu...
Wiesz, piszę "ponoć", bo nie zgłębiałam tematu. Natomiast wiem, że ciężko odstawić kawę i to, co piszesz, jest ciekawe, zwłaszcza o zniknięciu kawy z globusa. Nie jestem pewna, co z tym ciśnieniem, bo różnie mówią i znowu użyję tego słowa, ponoć kawa podwyższa je tylko na chwilę (pół godziny), a potem obniża. Ale znawcą nie jestem.
Usuńponoć kawa faktycznie działa stymulująco przez dość krótko, kwestia ciśnienia to tylko fragment sprawy, pamiętam jak wielu moich klientów ze Stadionu przestawiało się na zieloną herbatę twierdząc, że może kopa nie daje, ale ich dłużej trzyma... ciekawe, jakby w tym zestawie wyglądała yerba mate, ale wtedy nie była jeszcze zbyt znana... zresztą do tej pory nie ma zbyt wielu dokładnych badań w temacie, dopiero od niedawna naukowcy są zgodni, że w kawie, herbacie i ostrokrzewie jest to samo, znaczy kofeina... są też inne związki, które modyfikują jej działanie i powodują różnice, ale to też zbadano tak z grubsza, dość wybiórczo...
UsuńA teina?
Usuńprzez wiele dekad naukowcy nie mogli dojść do ładu, czy teina i kofeina to jest to samo, czy nie... ale w świetle najnowszych badań kofeina (kawowiec), teina (kamelia - czyli krzew herbaciany) oraz mateina (ostrokrzew - z tego się robi yerba mate) to jest ten sam związek chemiczny... różne nazwy stosuje się, aby tylko podkreślić, skąd ta kofeina jest pozyskiwana, co czasem też komplikuje temat... kofeina też bywa pozyskiwana z pnącza guarany (guaranina) lub drzewa kakaowca - tu akurat nie ma osobnej nazwy i jej zawartość nie jest duża... istnieje też kofeina syntetyczna - ma zastosowanie do niektórych leków, niektórych słodyczy, czy niektórych turboptysiów (energetyków)... teoretycznie producent ma obowiązek zaznaczyć, czy kofeina w produkcie jest syntetyczna, czy wyekstrahowana ze źródła naturalnego: tzw. l-kofeina, ale wiemy, jak jest, przeważnie ma to w dupie...
Usuńkofeinę też można otrzymać z teobrominy, głównego składnika kakao/czekolady, zresztą sama teobromina także pobudza, tylko słabiej... ale trudno powiedzieć, co wpływa na dobry humor po czekoladzie, czy teobromina, czy dodawany do niej cukier...
Fajny wywód. Pouczający. Ale po czekoladzie nie mam dobrego humoru, tylko niesmak. Nie lubię czekolady.
Usuńjakiś czas temu odkryłem w Dino tabliczkę mleczną, wyrób czekoladopodobny, jak za PRL-u, jeny jakie to dobre, a do tego tanie... za to od pewnego czasu mamy jakąś tam inflację, wszystko drożeje, ale czekolada podrożała jakoś nieproporcjonalnie... tak więc nie masz powodu do zmartwień, skoro nie lubisz bez względu na cenę...
UsuńAle wyrób czekoladopodobny z czasów PRL bym zjadła, masz rację, to było pyszne!
UsuńO tak, dzień bez kawy jest dniem straconym!
OdpowiedzUsuńNieodwracalnie!
UsuńRob wiec espresso ekspresowo i antydepressowo. Udanego dnia bez de.
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że ten dzień powinien być ok. Z tym, że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca.
UsuńJa muszę wlać w siebie cztery dziennie, bo inaczej nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Niestety problemy ze snem robią swoje i ten zastrzyk kofeiny bywa zbawienny. A już szczególnie w taką pogodę jak ostatnio.
OdpowiedzUsuńJa też piję dużo kawy, często po 4 dziennie. Ale i tak mi się chce spać 🤪
UsuńA ja bym oddał wiele żeby w dzień się choć godzinkę zdrzemnąć... Ale nigdy nie potrafiłem zasnąć w dzień, więc muszę sie męczyć.
UsuńJa mogę spać wszędzie i o każdej porze, tylko że nie mam kiedy. Po pracy nic nie chce się zrobić samo. Pranie, gotowanie, sprzątanie, inne obowiązki i przyjemności... No, nie nadążam z życiem.
UsuńZa trochę ponad dwa miesiące wakacje a wtedy będziesz mogła spać ile wlezie 😉
UsuńI tak właśnie zrobię. Wyśpię się i wreszcie będę normalnie funkcjonować!
UsuńWyśpij sie i za mnie 😉
UsuńHola, hola, nie tak prędko! Najpierw muszę dożyć do 25 czerwca 😅
UsuńJuż niedługo 😉 Zresztą i w święta będziesz miała okazję troszkę drzemkę nadrobić 😉
UsuńTak mini-mini.
UsuńDobre i kilka dni świętego spokoju 😉
UsuńBardzo tego potrzebuję. Ostatnio już ryję nosem po ziemi.
UsuńPraca w szkole nie jest zajęciem lekkim, łatwym i przyjemnym... 😳
UsuńNie jest. I opłacalnym też w żadnym stopniu nie.
UsuńPo zmianie rządu to się ani trochę nie polepszyło?
UsuńA co Ty? Jest jeszcze gorzej!
UsuńJa tez wypijam 3-4 kubki bardzo mocnej kawy z mlekiem i tez chetnie bym sie przespala, ale w dzien nie umiem zasnac, a w nocy budze sie i godzinami nie moge z powrotem usnac. Potem w dzien chodze jak zombie, a zasnac i tak nie moge. Chcialabym juz zasnac i nigdy wiecej sie nie obudzic.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a mnie te 4 kawy nic nie robią, ciągle chodzę śmiertelnie niewyspana. Zasnę wszędzie i o dowolnej godzinie, problem tylko leży w tym, że w dzień spać nie mam kiedy, a w nocy po paru godzinach napierdziela mi budzik i muszę wstawać do roboty. Co za podły los! Tych, co zrobili rewolucję październikową, wydusiłabym gołymi rękami!
Usuń@F.B...
Usuńmasz po prostu wysoką tolerancję na kofeinę... możesz to oczywiście wspierać energetykami, tabletkami, czy wodą mineralną z kofeiną (na Zachodzie dość popularna), tylko trudno powiedzieć, czy taki wyścig ma sens dla zdrowia...
ja na przykład mam koszmarnie niską tolerancję na kofeinę, jak strzelę taką potrójną Nescę z małą ilością wody, jeszcze mocno posłodzoną, to zaczynam się zachowywać, jak po ścieżce amfetaminy: ostro się rozgaduję i nosi mnie przez dobre pół godziny, czy nawet dłużej... za to jak wleję do tego pół setki wódki to dostaję motorka w tyłku, sprawdzone kiedyś, teraz już się tak od dawna nie bawię, wystarcza mi mój naturalny "gorącz w sobie", niczym niejakiej Honoracie z Koniakowa :)
Raczej mam nietolerancję braku snu 😅
Usuńczyli masz nadaktywną szyszynkę, która produkuje (endo)melatoninę... zbytnia patologia to nie jest, gorzej, jakbyś miała narkolepsję /przyczyny nie są do końca znane/, wtedy się robi groźnie, można nawet niespodzianie zasnąć i paść przechodząc przez ulicę lub kierując autem...
UsuńMój brat śmieje się, że mam narkolepsję. Tak źle jeszcze nie jest, ale dużo mi już nie brakuje 😁
Usuńjakoś to kontrolujesz, zaś narkolepsja uderza znienacka, bez uprzedzenia i bez względu na sytuację, po prostu trach i śpisz... tak więc faktycznie brat tylko się śmieje...
UsuńWiem, wiem.
UsuńHa, jestem na etapie ciągłego i nagminnego wyciagania sie z depresso :-)
OdpowiedzUsuńJako i ja czynię.
UsuńJa kurde też, ale wolę americano. :D Koniecznie rano!
OdpowiedzUsuńA jaka to jest americano?
Usuńamericano to po prostu sposób parzenia: wrzątkiem pod ciśnieniem, produkt jest wtedy słabszy, bo zawiera więcej wody...
UsuńDzięki. Już kilka razy ostatnio spotkałam się z tą nazwą, a nie wiedziałam, czym to się je.
Usuńten żargon jest głównie brany z Włoch, teraz tych odmian kaw /napojów kawowych/, sposobów przyrządzania jest mnóstwo, kiedyś była tylko sypana po turecku, ewentualnie neska z Pewexu i nikt nie narzekał :)
UsuńZa dobrze mamy 😅
Usuńprawie wcale nie piję kawy, tylko czasem tak sporadycznie, dla towarzystwa, wtedy zamawiam affogato, czyli espresso z lodami, po ludzku kiedyś się mówiło kawa mrożona...
UsuńLubię ludzki język, prawdę mówiąc.
UsuńAmericano bazuje na takim samym espresso jak wszystkie inne kawy z ekspresu ciśnieniowego. Różnica jest taka, że do cappuccino wlewasz mleka, a do americano wody.
UsuńMam szum informacyjny 😀
UsuńJa jednak dziwna jestem, jakas taka malo podatna (lub mocno odporna, co kto woli), na wszelkiej masci uzywki ;-) Kawe pijam, prawie codziennie, ale starcza mi jedna, max. dwie malutkie filizanki, ale bywaja tez dni, kiedy nie mam na nia czasu, albo najzwyczajniej w swiecie o niej zapominam! 🫣😄 Czyli jest raczej obojetna memu organizmowi, skoro sie o nia nie upomina szalenczo.
OdpowiedzUsuńI też pięknie. Każda przyroda ma swoje 😉
UsuńDawno temu, kiedy kawa była trudna do zdobycia, ale za to zapach mielonej rozchodził się po całych delikatesach, piłam dużo, mocną i zawsze bez cukru.
UsuńTo był ten smak i ten aromat, którego się nie zapomina.
Razu pewnego, na lotnisku w Szwecji wypiłam espresso (naparstek smoły + szklaneczka wody). Turbulencje miałam zanim wsiadłam do samolotu🫣
Serce waliło tak, że wszystko się we mnie trzęsło.
To był moment zwrotny. Kawa tak, ale słaba i nie zawsze:)
Mnie kawa nic nie robi, nawet nie chroni przed niewyspaniem...
UsuńAch, wbrew pozorom (często piszę, że jedziemy do kawiarni) piję kawę nie częściej niż raz dziennie. Fred częściej, ale też przyzwyczailiśmy się ęą do bardzo dobrej jakościowo kawy, a to nie są tanie rzeczy :D Teraz np. mąż ma w kubku aeropress z ziaren odmiany Tabi z Kolumbii (przywiezione z Polski, palone we Wrocławiu kilka tygodni temu).
OdpowiedzUsuńPS. Gdy czytam tu komentarze w telefonie, nie widać np. literki "ł" (jest puste miejsce). Pewnie wybrałaś nietypową czcionkę :)
Tak, czcionka jest nietypowa, nie obsługuje polskich znaków. Tylko że mi się spodobała.
UsuńNa gatunkach kawy nie znam się nic ani nic, więc mów mi Leon, a ja neon.