W moim przypadku większość przy wyjściu, ale mam cholernego pecha do ludzi. Choć dziś nauczony bolesnymi doświadczeniami już tak chętnie nie wpuszczam byle kogo do mojego świata.
Niestety, mogę powtórzyć słowo po słowie za Tobą. Mam pecha do ludzi i większość daje mi radość przy wyjściu, a wejście dla nowych nie jest już takie łatwe.
Taka jest nasza psychika. Jako dzieci wszyscy rodzimy się naiwni, a potem jedni zrzucają tę naiwność szybciej, drudzy później. Należę do tej drugiej grupy.
okay, ale czasem takich widzimy, wtedy się pojawia "wejdzie? - nie wejdzie?", a radość jest w tym drugim przypadku... prawdą jest jednak, że wtedy mamy do czynienia z taką fikcją połowiczną, schrodingerowską... a mi za to chyba wyszło całkiem chorowanie, co się przełożyło na nowy utwór... dziwne to było... jak chorować, to porządnie, a w tym przypadku pieprzyło się kompletnie bez sensu...
U mnie niekoniecznie. Radość wnoszą mi dobre rzeczy. Niektórzy bywają jak ból dupy i ich wyjście może sprawić ulgę, ale też szybko o nich zapominam. W gruncie rzeczy nie wszystkich zauważam i nie wszyscy mają wpływ na moje samopoczucie.
Taka radosc to ja rozumiem. :)))
OdpowiedzUsuńLubię, kiedy inni podzielają moje zdanie 😅
UsuńGorzej jak ktos utknie posrodku.
OdpowiedzUsuńJeżeli tkwi niepożądany, to trzeba mu wskazać i ułatwić wyjście.
UsuńKopem najlepiej.
UsuńCelnym i mocnym.
UsuńW moim przypadku większość przy wyjściu, ale mam cholernego pecha do ludzi. Choć dziś nauczony bolesnymi doświadczeniami już tak chętnie nie wpuszczam byle kogo do mojego świata.
OdpowiedzUsuńNiestety, mogę powtórzyć słowo po słowie za Tobą. Mam pecha do ludzi i większość daje mi radość przy wyjściu, a wejście dla nowych nie jest już takie łatwe.
UsuńNiestety człowiek najlepiej uczy się przez ból i zawód... Trzeba nazbierać trochę noży w plecach i siniaków na dupie by zrozumieć pewne rzeczy...
UsuńTaka jest nasza psychika. Jako dzieci wszyscy rodzimy się naiwni, a potem jedni zrzucają tę naiwność szybciej, drudzy później. Należę do tej drugiej grupy.
Usuńto chyba nie wyczerpuje zbioru wszystkich donatorów radości, bo co z tymi, którzy nie weszli, bo się np. w porę rozmyślili?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
To proste - nie weszli, więc problem nie istnieje.
Usuńokay, ale czasem takich widzimy, wtedy się pojawia "wejdzie? - nie wejdzie?", a radość jest w tym drugim przypadku... prawdą jest jednak, że wtedy mamy do czynienia z taką fikcją połowiczną, schrodingerowską...
Usuńa mi za to chyba wyszło całkiem chorowanie, co się przełożyło na nowy utwór... dziwne to było... jak chorować, to porządnie, a w tym przypadku pieprzyło się kompletnie bez sensu...
Ale na blogu? Zaraz lecę sprawdzić!
Usuńnie, chyba na Oko-Pressie'ie :P :D
UsuńKanalia z Ciebie 🤣
Usuńno :)
Usuń🤣 🤣 🤣
UsuńTa druga radość daje wielką ulgę!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. Faktycznie wiele razy doznałam ulgi.
UsuńKiedy widzę, że się nie kwapią do wyjścia, to sama wychodzę 🙃
OdpowiedzUsuńTeż dobry sposób. Nie ma co się cackać.
UsuńU mnie niekoniecznie. Radość wnoszą mi dobre rzeczy. Niektórzy bywają jak ból dupy i ich wyjście może sprawić ulgę, ale też szybko o nich zapominam. W gruncie rzeczy nie wszystkich zauważam i nie wszyscy mają wpływ na moje samopoczucie.
OdpowiedzUsuńTo by było nawet fizycznie niemożliwe. Trudno zauważać wszystkich.
Usuń